Beskid Mały,  Beskid Śląski,  Góry,  Rudawy Janowickie

Czupel, Skrzyczne, Skalnik – kolejny weekend z #KGP

Powoli nadciąga lato, a w planach finisz projektu Korona Gór Polski. Miniony weekend to aż dwa wyjazdy, więc aktywnie i z napiętym grafikiem. Sobota w województwie śląskim i niedziela na własnym podwórku.

Czupel

W ostatnią sobotę maja, zrywamy się o poranku i ok. 5:30 ruszamy z Legnicy na Śląsk. Droga do Bielska przebiegła gładko i bez komplikacji (być może dlatego, że większość trasy przespałem :)). Chwilę po godzinie dziewiątej meldujemy się na parkingu na przełęczy Przegibek. Stąd ruszamy na pierwszy z dwóch zaplanowanych na dziś szczytów. Podążamy niebieskim szlakiem i przez pierwsze dwa kilometry konsekwentnie pniemy się w górę – swego rodzaju rozgrzewka. Odbijamy na żółto-czerwony, aby zahaczyć punkt widokowy. Coś widać choć drzewa większość zasłaniają. Mijają dwa kwadranse od startu, mijamy schronisko Schronisko PTTK na Magurce Wilkowickiej, robi się nieco bardziej płasko i trochę przyspieszamy. Pół godzinki i docieramy do celu. Szybka sesja zdjęciowa i tą samą drogą kierujemy się do schroniska po pieczątkę. Na miejscu krótka przerwa na uzupełnienie wody i cukru. Ruszamy w stronę parkingu i po 25 minutach jesteśmy gotowi do dalszej drogi.


Skrzyczne

Spakowanie, podróż i przygotowanie do wyruszenia na kolejny szczyt zajmuje nam jakieś 45 minut. Ambitny start, 4 km dystansu i 700 metrów w górę. 80 minut i przybijamy pieczątki. Krótka posiadówa pod schroniskiem. Szybka przekąska, łyk wody i jesteśmy gotowi do sesji zdjęciowej. Do tej pory nie padało, ale na szczycie mocno wieje, więc nie chcemy za długo stać w miejscu -ruszamy dalej. Z racji tego, że cel na dziś w zasadzie zrealizowany, decydujemy się na powrót inną trasą.  Idziemy zielonym szlakiem na  Małe Skrzyczne i kierujemy się do Malinowskiej Skały. Na horyzoncie mocne opady deszczu, ale mamy cichą nadzieję że nas nie złapie. Niestety nie tym razem. Kropla po kropli, regularny deszcz a po chwili grad padający poziomo. Po czternastej docieramy do Maliowskiej Skały. To prawdopodobnie najciekawsze i zapewniające najlepsze widoki miejsce podczas dzisiejszej wędrówki, ale warunki pogodowe sprawiają nie zachęcają do długiego postoju. Dosłownie przez chwilę podziwiamy widok, ręce przemarznięte, więc nawet nie robimy zdjęć, ruszamy do auta. Zostało nam jeszcze 7,5 km, na szczęście zaczyna się przejaśniać, a po chwili znowu świeci słońce. Cały czas schodzimy z górki. Ostatni odcinek trasy pokonujemy asfaltową drogą i wracamy na miejsce startu. Misja udana! Dwa kolejne szczyty Korony Gór Polski zdobyte. Można wracać do domu. W Legnicy lądujemy ok. 21:00. Czas na odpoczynek.


Skalnik

W niedzielny poranek nogi nieco „kwadratowe”, ale mimo to umawiamy się na wypad w Rudawy. Wuja zgarnia mnie spod domu w samo południe i godzinę później rozpoczynamy wędrówkę. Z Czarnowa niebieskim szlakiem wchodzimy najpierw na szczyt Ostra Mała, gdzie zatrzymujemy się na moment. To świetny punkt widokowy. Karkonosze mamy dosłownie na wyciągnięcie ręki, więc fotka ze Śnieżką w tle musi być. Cel naszej wycieczki znajduje się 500 metrów dalej. Szczyt choć wyższy, zarośnięty jest drzewami, więc widoczków nie ma. Na miejscu spotykamy rodzinkę, która również przybija pieczątki w książeczce KGP. Pozdrawiamy w szczególności najmłodszego członka tej ekipy, szcuneczek za entuzjazm 🙂 . Załatwiamy swoje formalności i ruszamy w drogę powrotną, bo pogoda zaczyna się robić niepewna. Żeby nie wracać tą samą trasą, odbijamy w czerwono-żółty szlak. niestety (prawdopodobnie nieco zmęczeni dniem wczorajszym) idziemy w przeciwnym kierunku niż zamierzaliśmy. Po zorientowaniu się, że coś jest nie tak, niestety musimy się wrócić pod górę kilkaset metrów. Aby nie katować się za bardzo, skręcamy w zielony szlak w dół, a z niego na leśną drogę, która doprowadza nas znowu na szlak czerwono-żółty. Kilometr z kawałkiem i jesteśmy przy samochodzie. Misja zaliczona – 20/28.