Waligóra
W planach był weekend wolny od gór, ale niestety się nie udało i tak oto w niedzielny poranek spotykamy się grupką na parkingu w Łomnicy. Po chwili oczekiwania aż wszyscy się zjadą. Na zegarze 8:30, ruszamy zdobyć najwyższy szczyt Gór Suchych. Maszerujemy chwilę drogą, następnie szlakiem rowerowym, aby wreszcie skręcić w żółty szlak turystyczny. Od początku delikatnie pniemy się w górę. Po godzinie marszu znajdujemy się na zboczu Turzyny (898 m) ok. 400 metrów wyżej niż punkt startowy. Cały czas idziemy w śniegu, ale szlak jest wydeptany i nie sprawia większych trudności zwłaszcza, że całą ekipa prezentuje całkiem niezłą kondycję. Stąd chwilę z górki, jeszcze jeden pagórek i docieramy do schroniska Andrzejówka, gdzie zatrzymujemy się na śniadanie i krótki odpoczynek przed atakiem na Waligórę.
Andrzejówka
Schronisko istnieje od 1933 r. i od początku jest użytkowane w celach turystycznych. Na miejscu można zanocować w pokojach, „na glebie”, a w sezonie na polu namiotowym. Spory wpływ na dużą popularność tego miejsca ma fakt, że da się tutaj dojechać autem i autobusem. Parking znajduje się niemalże pod samym schroniskiem i nie pamiętam, aby podczas którejkolwiek z naszych wizyt w tym miejscu świecił pustkami. Tak też jest i dziś. Na szczęście w środku nie ma tłumów i udaje nam się spokojnie zjeść śniadanko. Spora część turystów z zaparkowanych aut śmiga właśnie na sankach i jabłuszkach z górki obok Andrzejówki, niemniejsza grupa wyruszyła pewnie na szlak, a jest tutaj gdzie chodzić. W najbliższej okolicy: Ruiny zamku Radosno, Kopalnia Melafiru Rybnica Leśna, Ruiny Owczarni, wieża na Szpiczaku oraz główny cel naszej dzisiejszej wyprawy, szczyt do Korony Gór Polski – Waligóra (936 m). Poza tym kilometry tras rowerowych i pieszych.
Waligóra
Po półgodzinnej przerwie, czas żegnać się z Andrzejówką. Jajecznica na boczku pierwsza klasa! Polecam 🙂 W międzyczasie przybijamy pieczątkę w książeczce (na szczycie jej nie znajdziecie – więcej szczegółów na kgp.info.pl ). Przed nami zaledwie pół kilometra dystansu i „przyjemne” 140 metrów w górę 🙂 Szlak nie jest zbytnio oblodzony, mimo to już po kilkudziesięciu metrach przerwa na zainstalowanie raczków. Idziemy dalej nieco pewniej. 20 minut fizycznego wysiłku i jesteśmy na szczycie. Humor dopisuje, uśmiechy na twarzach, kolejny mały krok za nami. Dzisiejszy cel zrealizowany, ale to jeszcze nie koniec wyprawy. Ruszamy dalej!
Szpiczak
Z Waligóry przez pół godziny mamy z górki, więc idzie się gładko i przyjemnie. Przed zdobyciem wieży na Szpiczaku czeka nas jednak jeszcze jedno podejście. W liczbach podobne do tego, które już dziś zaliczyliśmy – 500m drogi, 150m w górę. Może trochę męczące, ale warto, bo widoki na szczycie zacne. Warunki pogodowe tego dnia może nienajlepsze, ale i tak można się zachwycić krajobrazem, tylko w miejscu lepiej za długo nie stać, bo zimno 🙂
Zdjęcia, herbatka, czas na powrót. Godzinka marszu zielonym szlakiem po delikatnych pagórkach, 20 minut leśną ścieżką i dwa kwadranse asfaltową drogą. W ten sposób wracamy na miejsce startu. W dobrych nastrojach ekipa rozjeżdża się w swoich kierunkach.
Waligóra #KGP – trasa