Szczeliniec Wielki
Podróż na najwyższy szczyt Gór Stołowych rozpoczynamy w miejscowości Karłów. Na Szczeliniec Wielki wracamy, aby zdobyć pieczątkę do Korony Gór Polski. Na oficjalnej stronie kgp.info.pl znajdziemy 3 proponowane trasy. Najkrótszą z nich szczyt zdobędziemy w około godzinę. Z uwagi na 2-godzinny dojazd wybieramy jednak swój wariant. Nie chcemy przecież zakończyć wycieczki zbyt szybko. Z parkingu ruszamy zatem o godzinie 7:06 w kierunku wręcz przeciwnym do głównego celu wyprawy.
Rozgrzewka
Początkowy odcinek wyprawy niestety okazuje się mozolnym (i męczącym 🙂 ) brodzeniem w śniegu po kolana. Gdzie nie ma śniegu, jest lód zatem uzbrajamy się w stuptuty i raczki, co znacznie ułatwia dalszą drogę. Szlakiem żółtym, a następnie zielonym podążamy w stronę Skał Puchacza (miejsce odwiedzałem już kilkukrotnie i serdecznie polecam w Górach Stołowych). Po chwili podziwiania widoków ruszamy dalej. Wybierając naszą trasę i rozglądając się po skałach, po ok. godzinie od miejsca startu, można zaobserwować korzeń obalonego drzewa, który swoim wyglądem przypomina smoka.
Kolejną atrakcją na trasie jest Skalna Czaszka, która swego czasu była punktem poszukiwań turystów chcących zrobić sobie zdjęcie w tym miejscu. Dziś trafimy tam niczym po nitce do kłębka, wystarczy wypatrywać oznaczenia na trasie. Osobiście nie byłem tam nigdy, więc zachodzimy sprawdzić, czy rzeczywiście jest to tak „magiczne” miejsce (pozostawiamy to do indywidualnej oceny, to tylko kilkanaście metrów od szlaku, więc warto zaglądnąć 🙂 ).
Jesteśmy już w zasadzie w drodze powrotnej do Karłowa. Przechodzimy przez 2 kolejne ciekawe punkty na trasie. Kopa Śmierci (825m) oraz Narożnik (849m). Na obu wierzchołkach spędzamy chwilę na podziwianiu widoków (dobre miejscówki, aby przysiąść na łyczka herbaty). Idąc dalej w kierunku wsi odbijamy jeszcze na moment na Fort Karola, a następnie już prosto do Karłowa.
Gdzie ten Szczeliniec?!
Mijamy parking, na którym zostawiliśmy auto, park dinozaurów, stragany z pamiątkami (zdecydowanie najnudniejszy etap wycieczki ) i powoli, oblodzoną ścieżką dydaktyczną kierujemy się do naszego głównego celu. Pieczątka się sama przecież nie zdobędzie!
Po chwili marszu przechodzimy przez Ucho Igielne i docieramy do schroniska „Na Szczelińcu”. Krótka chwilę na podziwianiu widoków, bo wieje niemiłosiernie, przybijamy pieczątkę, ruszamy cyknąć obowiązkową fotkę na szczycie. Tym sposobem Szczeliniec Wielki (919m) zostaje oficjalnie zaliczony na naszej drodze do tytułu Zdobywcy Korony Gór Polski. Nie oznacza to jednak końca wycieczki. Dalej zaczyna robić się interesująco. Gdziekolwiek nie spojrzeć atakują nas charakterystyczne dla Gór Stołowych formacje skalne i ciasne szczeliny. W zasadzie ciężko to wszystko opisać, zamieszczamy zatem małą galerię zdjęć i serdecznie zachęcamy wszystkich wędrowców do odwiedzenia tego miejsca. Naprawdę warto!
Po kilkudziesięciu minutach przeciskania się przez szczeliny i zachwycania na punktach widokowych wracamy na parking, z którego rozpoczynaliśmy dzisiejszą przygodę. Niestety z góry jesteśmy zmuszeni zejść tą samą drogą, gdyż pętla z uwagi na trudne zimowe warunki jest zamknięta.
W sumie pokonanych kolejnych 15km w polskich górach z ok. 700m przewyższeń. Trasa bez większych trudności, raczej spacerowa, choć to zależy już od indywidualnej formy. Ładujemy się do auta, czeka nas ok. 2 godzin drogi powrotnej, prysznic i można siadać do planowania kolejnej wyprawy 🙂