Góry,  KGE,  Zagraniczne

Monte Titano – San Marino

Wyprawę z cyklu „Korona Gór Europy” czas zacząć! Niedzielne popołudnie, lotnisko we Wrocławiu, o 15:15 wylatujemy w kierunku słonecznej Italii. Bez większych przygód lądujemy w Bolonii. Kierujemy się do busa, który ma nas podrzucić do wypożyczalni, w której wynajęliśmy auto. Dalej do San Marino.  Pierwotny plan zakładał ominięcie autostrady (płatnej),  aby mieć okazję przejechać przez mniejsze włoskie miejscowości, jednak dla zaoszczędzenia czasu postanowiliśmy skorzystać z mniej malowniczej trasy i nie obyło się bez drobnych przygód po drodze. Szczegóły związane z wynajęciem samochodu i opłatami autostradowymi w podsumowaniu na końcu.

San Marino

Finalnie około godziny 20:00  meldujemy się w hotelu Rossi. Zostawiamy bagaże i autem podjeżdżamy nieco wyżej, aby jeszcze tego samego dnia trochę pochodzić po zboczach wzgórza, które jest głównym celem całej podróży. Punkt pierwszy – Smaller Ristorante San Marino – dziś na kolację pizza. Po pysznym posiłku ruszamy dalej w górę, niestety zaczyna padać. Jakoś mocno nas to nie dołuje, bo cała wycieczka w zasadzie ma się odbywać dopiero kolejnego dnia, a tam prognoza już o wiele lepsza. Chwilę przeczekujemy, nieco się przejaśnia i pod osłoną nocy przemierzamy wąskie kamienne uliczki. Kierunek raczej gdzie nogi poniosą, dziś totalny spontan, ale mimo to finalnie docieramy do najwyższego punktu na którym znajduje się jedna z trzech charakterystycznych wież San Marino (niestety okazuje się też, że jest w remoncie). Stąd z uwagi na powrót deszczu wracamy do auta i do hotelu. Wrócimy tu jutro!

Monte Titano 739 m n.p.m.

Kolejnego dnia pobudka wcześnie rano. Ponownie podjeżdżamy kawałek autem i ruszamy na zwiedzanie najstarszej części miasta. Wchodzimy na mury, aby podziwiać wschód słońca. Skąd ruszamy na Monte Titano, najwyższy szczyt San Marino i jednocześnie główny cel naszej wyprawy. Pamiątkowe zdjęcia, chwila ekscytacji i dyskusji o kolejnych wyprawach, a następnie ruszamy dalej. Ekipa górskich świrów, więc zamiast w stronę miasta kierujemy się ostro w dół, aby sprawdzić i tu cytat: „ciekawe czy z dołu też to wygląda tak monumentalnie?”.  Szybko okazuje się, że wygląda i to jeszcze jak. Różnica między najwyższym i najniższym punktem naszej trasy to 200 metrów w pionie (2 długości boiska piłkarskiego!). Obchodzimy całe wzgórze dołem od wschodniej strony, co jakiś czas zachwycając się widokami skał, które nad nami górują. No ale nie przyjechaliśmy tu tylko oglądać skały, więc powoli pniemy się ponownie w górę, aby pospacerować nieco w wąskich uliczkach najstarszej części miasta. Nie jestem jakimś fanem miejskiego zwiedzania, ale naprawdę warto! Klimat jest niepowtarzalny (dla nas podwójnie, bo poza nami praktycznie nie ma ludzi, a jeśli już to raczej lokalsi). Trafia się trochę tandetnego plastiku do opchnięcia turystom na wystawach (byznes is byznes). Wszystkie budynki zachowane są jednak w takim stanie, że można się poczuć jakby czas się cofnął. Nie bez powodu więc zabytkowa część miasta wraz z Monte Titano wpisana jest na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


Rimini

Jeszcze tego samego dnia ruszamy nad morze – kierunek Rimini. Przy pokonaniu ok. dziesięciokilometrowej pętli udało nam się zobaczyć m.in.:

  • Most Augusta (nazywany również Mostem Tyberiusza) – wybudowany na początku naszej ery, jest to jedna z najstarszych i najlepiej zachowanych budowli tego typu
  • Piazza Cavour z pomnikiem Pawła V
  • XV-wieczny zamek Castel Sismondo
  • Porta Montanara – brama z I w.p.n.e, pozostałość po murach obronnych miasta
  • Pomnik Juliusza Cezara (to ten co zadarł z Galami z kreskówki) na Piazza Tre Martiri
  • Tempio Malatestiano
  • Arco di Augusto – łuk triumfalny wybudowany na polecenie Oktawiana Augusta w 27r. p.n.e.

Do zwiedzania zabytków miasta dorzuciliśmy jeszcze spacer po plaży i chwilę na wygrzanie się w słońcu na falochronie (otrzymując sygnały z Polski o padającym śniegu 🙂 ).


Bolonia

W okolicach 15:00 oddajemy auto w Bolonii. Mamy zapewniony transfer na lotnisko i tam poradzono nam zakupić bilety na komunikację miejską. Niestety automat z biletami na linię, która nas interesowała jak na złość nieczynny (albo i celowo, bo alternatywa dużo droższa). Nie chcąc przepłacać za transfer do centrum, spacerem dostajemy się na przystanek nieopodal lotniska (nie w każdym autobusie można kupić bilet, więc szukajcie w okolicznych sklepikach).  Spinaliśmy się jak to tylko możliwe, aby zdążyć na wejście na słynne Due Torri, niestety nie zarezerwowaliśmy wcześniej biletów z uwagi na niepewny czas przybycia i się nie udało. Szkoda, choć i z dołu budowla o niemal 100 metrach wysokości robi wrażenie.  Z przystanku w okolicy centrum ruszamy zatem szybkim krokiem do Basilica di San Petronio (godziny otwarcia dla turystów również są ograniczone, wstęp darmowy).  To największy w Bolonii i siódmy co do wielkości kościół w Europie. Trzeba przyznać, że po wejściu czuć ogrom tej budowli. Po wyjściu fotka przy fontannie Neptuna i zwiedzanie Biblioteca Salaborsa. To głownia biblioteka Bolonii, gdzie przez szklaną podłogę oglądać można stanowisko archeologiczne odkrywające antyczną część miasta. Atrakcja dostępna jest także po zejściu do piwnic  i szczerze polecam, bo widać wszystko lepiej z metalowych balkonów. Zejście w podziemia jest chyba bezpłatna, aczkolwiek Pani która wskazała nam wejście zachęciła nas do wrzucenia monety do skarbony. Euro czy dwa to nieduża cena za możliwość zobaczenia czegoś co istnieje niemal 2000 lat (w domu tego nie masz 🙂 ).  Następnie udajemy się na Piazza di Porta Ravegnana zobaczyć wspomniane wcześniej wieże, które są znakiem rozpoznawczym miasta. Dalsza cześć spaceru to kluczenie w wąskich uliczkach i niezliczone budowle sakralne (serio). Przygoda zakończona świetną kolacją w restauracji Sfoglia Rina. Mieliśmy niezły farcik, bo stolik dostaliśmy od ręki, a chwilę po nas uformowała się konkretna kolejka (ale chyba warto byłoby chwilę poczekać). Włoska przygoda zakończona! Autobus, nocleg w okolicach lotniska i lot powrotny do muśniętego świeżym śniegiem Wrocławia 🙂


Finanse – za ile do San Marino?

San Marino

Podróżowaliśmy w czteroosobowym składzie, co pozwoliło podzielić koszt noclegów, paliwa i wynajmu auta. Jedzenie każdy ogarniał sobie wg. własnego upodobania. Finalnie koszt całej wycieczki w moim przypadku ~762 zł.

Wydatki Koszt/os Dodatkowe informacje
Dojazd na lotnisko w 2 strony 56 zł Każdy za siebie
Parking na lotnisku 15 zł Od niedzieli do wtorku, 60 zł do podziału na ekipę
Bilety lotnicze Wrocław-Bolonia-Wrocław 138 zł Ryanair i tylko bagaż podręczny
Wynajem auta na 1 dobę 82 zł Centauro.net – 331 zł (44 EUR auto + 25 EUR opłaty za przekraczanie granicy ) – pełne ubezpieczenie, karta debetowa Revolut, brak depozytu na potencjalne szkody, zwrotny depozyt 60 EUR na paliwo
Paliwo 54 zł 216 zł (46 EUR )
Hotel Rossi – nocleg San Marino 101 zł 404 zł (85EUR)
5 Archi – nocleg Bolonia 112 zł 451 zł (96 EUR)
Autostrada 20 zł 80 zł (17 EUR) – przejazd w 2 strony
Komunikacja miejska 14 zł 2x bilet autobusowy po 1,5 EUR
Parkingi 3 zł 12 zł (2,5 EUR)
Kolacja San Marino 49 zł Smaller Ristorante San Marino – Pizza Diavola 7.5 EUR, woda 1.5EUR, nakrycie 1.5 EUR
Obiad Bolonia 56 zł Sfoglia Rina – Lasagne bolognese 12 EUR
Zakupy w Lidlu (śniadania i przekąski) 62 zł 13 EUR